Legenda o głowie wawelskiej – opowiedziana inaczej

Dawno temu, pewnego pięknego dnia na Krakowskim targu wśród kupców rozległ się wrzask.

– Złodziej! Łapać go! – tłum krakowiaków rozstąpił się nagle w zdezorientowaniu, wypatrując wyraźnie zdenerwowanego właściciela niskiego głosu, by zrozumieć powód zamieszania. – Porwał mój najdroższy pas i nie zapłacił! – dodał okradziony kupiec, objaśniając sytuację zgromadzonym.

Przez powstały zamęt zlokalizowanie złodzieja stało się niemożliwe. Każdy rozglądał się podejrzliwie po najbliższym otoczeniu, mamrocząc coś pod nosem.

Lecz wtem…

– Mam go! Widzę pas! – pełen dumy starzec ubrany w skromne, zakurzone odzienie  oświadczył donośnie, by upewnić się, że każdy usłyszał o jego chwalebnym dokonaniu. – Leży obok tej kobiety! – gniewnie marszcząc brwi, teatralnie zamaszystym gestem wskazał na przestraszoną dziewczynę. Mężczyzna nie kłamał. U jej stóp faktycznie znajdowała się poszukiwana część garderoby, której błyszczące kolorowe zdobienia majestatycznie mieniły się w promieniach słońca.

Kobietę momentalnie pojmano i zaprowadzono na zamek przed oblicze samego króla Zygmunta Augusta, ówcześnie jeszcze głośniej słynącego za surowe karanie złodziei niż romantyczne perypetie. Jego widok przyprawił niesłusznie oskarżoną dziewczynę o dreszcze, a przez zaciśnięte ze strachu gardło nie przedostało się ani jedno słowo, co z pewnością nie wywarło na władcy pozytywnego wrażenia.

– Do lochu – zadecydował w końcu rozstrzygająco król tuż po krótkim przesłuchaniu jednomyślnie wskazujących winę niewiasty świadków. Wtem strażnicy ruszyli w stronę kobiety, lecz nagle stanęli w bezruchu, bo ta poczęła nieludzko głośne wołanie.

– Skoro nikt się za mnie nie wstawi, niech choć przemówią te drewniane głowy – krzyknęła rozpaczliwie dziewczyna, padając na kolana i unosząc złożone do modlitwy dłonie w stronę sufitu. Na sali zapadł niemy popłoch, każdy wieśniak, każdy kupiec i każda dwórka wstrzymali oddechy jak jeden mąż. Nikt dotąd nie odważył się apelować w taki sposób.

– Królu Auguście – z poruszających się ust jednej z drewnianych rzeźb zawieszonych na stropie rozległo się dźwięczne wołanie – sądź sprawiedliwie! – lipowa głowa kobiety w czepcu zamilkła, wracając do poprzedniej pozycji. Gdyby ktoś właśnie wkroczył do Sali, zdziwiłoby go oniemienie zgromadzonych. Bowiem figura wyglądała na nienaruszoną, jeszcze zanim ujście znalazło przeszywające echo jej tajemniczego głosu.

– Idźcie i szukajcie prawdziwego winnego! – nakazał surowo król palcem wskazującym zdobionym przez rubinowy pierścień zwróconym w stronę straży. – Nie żałujcie podeszw ani języka. Pytajcie każdego, co widział – dodał.

Tak też się stało. Król nie musiał długo czekać, gdyż parę godzin później, już o zachodzie słońca, na salę wprowadzono prawdziwego złodzieja, który podczas przesłuchania, w przypływie wyrzutów sumienia, ostatecznie przyznał się do winy. Niesłusznie oskarżoną kobietę oczyszczono z zarzutów, a król zadośćuczynił jej swój błąd masywną sakiewką.

Głowie, która odważyła się zakwestionować werdykt Zygmunta Augusta, ten nakazał dorzeźbić opaskę na usta jako przestrogę, by już nigdy więcej nie próbowano znieważyć jego decyzji. I od tamtej pory żadna z drewnianych głów, w obawie przed gniewem króla, nie wydała z siebie ani jednego dźwięku.

A co stało się z więźniem? Tego już sami się zapewne domyślacie…

https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Residence_Ceiling_Heads,_Wawel_Castle,_Krakow.jpg


Czy potrafisz odnaleźć słynną głowę z przepaską na ustach na zdjęciu wawelskiego sufitu?

Facebook Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *